wtorek, 8 września 2009

Słowa klucze

Tata....


mój tata jest wspaniały :)

Mama się wakacjuje, zbiera grzyby, plotkuje z ciotkami, popija piwko i od czasu do czasu odwiedza ciuchlandy :)

A tata, a tata jest w domu, chodzi i wraca do pracy, prowadzi leniwe i lekko chaotyczne życie słomianego kawalera :)
I dziś byłam u niego na obiedzie. Takim co tylko z tatą i specjalnie dla taty. Smak dzieciństwa niezmienny od lat:

  • Ziemniaki (obrałam)
  • Schabowy w panierce (ja rozbiłam, tata opanierował i usmażył)
  • Mizeria z jogurtem (w całości dzieło taty)

Nic skomplikowanego, ale pyszne...

Pysznie było posiedzieć z nim sam na sam, posłuchać, porozmawiać, popatrzeć się w telewizor, skomentować to co dzieje się na świecie. Po tym popołudniu wiem, że brakuje mi z nim takich momentów. Chwil tylko z nim, śmiesznych, poważnych i takich naszych.

Jak byłam dzieckiem tata był (jest zresztą nadal) rodzicem na równi z mamą. Dzielili się obowiązkami i mną po równi. Dlatego też moja głowa i serce pełne są wspomnień z wakacji tylko z nim, bez mamy. Tygodnie nad morze, w górach, na wsi. Zupełnie inne niż te spędzone z mamą, czy z nimi obojgiem.

Gdzieś przeczytałam, że to ojcowie wprowadzają dzieci w świat, pokazują to co się dzieje poza bezpiecznymi ścianami, zachęcają do eksperymentowania, sprawdzania granic swoich możliwości.
Tak właśnie czułam się z moim tatą, który wprowadził mnie do wielkiego świata - zabrał na lody do Hotelu Europejskiego, nauczył jeździć na rowerze a wakacje - jak w morzu to wysoka fala, jak w górach to w największy śnieg.

Uczył mnie (i uczy) pokonywać własny strach, słabości, zmagać się z tym co nieuniknione. Ale nie był to przymus czy wyzwanie, czując się przy nim bezpiecznie, ciągle uśmiechnięta, rozchichotana i rozgadana bawiąc się podbijałam świat.


Oj śmieszny i kochany ten mój tata, najfajniejszy jakiego można mieć*.

  • Wiązał mi kucyki.
  • Prowadził mnie na głęboką wodę w morzu - aż do czerwonej boi a ja niepotrafiąca jeszcze pływać trzymałam się jego ręki i machałam nóżkami.
  • Chadzał po bieszczadzkim szlaku a to z blondynką a to z brunetką w czasach szumnej i durnej młodości.
  • Popija drinki z moją mamą do późnej nocy na plaży w Łebie.
  • Jechał po mnie i moje koleżanki na drugi koniec Warszawy, na drugi koniec Polski aby odebrać nas z imprezy czy wakacji.
  • Zabiera mamę w świat.
  • Rozpala grilla z B.
  • Rozśmiesza babcię...

i ma serce na dłoni.

* co potwierdza moi znajomi, którzy przez tyle lat przewinęli się przez nasz dom i ciągle o nim mówią nasz Tata N.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz