niedziela, 6 września 2009

Powinności

Moje przyjaciółki i koleżanki równolatki właśnie zakładają rodziny - biorą śluby, wyprawiają wesela, zachodzą w ciążę i rodzą dzieci. Mało tego, cześć z nich już ma tak od dawna a niektóre szumnie nazwane równolatkami są młodsze...

A ja...mieszkam z Moją Miłością, myśl o dziecku (nie pragnienie a myśl) oddala się coraz bardziej wraz z nieposiadaniem pracy, o ślubie i weselu nawet nam się myśleć nie chce (chociaż jak ostatnio przerabiam moja kolekcję komedii romantycznych, to przy każdym ślubie i narodzinach mam łzy w oczach i tęskno spoglądam na drzwi i telefon).

Czy to źle, czy to dobrze, czy powinnam się zastanawiać, a może nawet martwić o to jak toczy się moje życie i jakie decyzję podejmuje?!?!?!?

Na razie jedyne co mnie martwi to to, że tematy rodzinno-remontowo-dzieciate zaczynają dominować w naszych rozmowach, a ja w ochach i achach powili zaczynam być nieautentyczna.

Status opierdalactwa:
List - się pisze, dziś się napisze
PMbok się czyta i jutro czytać się będzie dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz