Z słuchawek podłączonych do pracowego komputera sączą się piosenki. Playlista na youtube wybrała Czarny blues o czwartej nad ranem SDM'u.
Słuchanie SDM sprawia mi radość tylko pośrodku gór albo nad jeziorami, gdy płonie ognisko a czas nie ma końca.
Przy biurku w pracy jednak wyraźnie słyszę te teksty i jest mi smutno i źle. Chciałabym być już w domu i przeżywać nasze turbulencje, wspierać się i śmiać, leczyć przeziębienie pod kocem, tulić i wtulać się w siebie.
Marzę by zamknąć oczy i słuchać odgłosów domu. Może usłyszeć dawno niesłyszanego sąsiada zza ściany....
środa, 30 listopada 2011
Etykiety:
codzienność,
my
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz