bez powodu. Tak po prostu z słodkiej tęsknoty za ciepłem, z nadzieją na jutrzejsze powitanie :)
Wyjazdy, dwudniowe nieobecności, powroty i powitania. To nowość w moim życiu, to coś do czego muszę się przyzwyczaić i czego się nauczyć.
Nie jest łatwo, czuję niepokój przed wyjazdem, źle się czuje sama w hotelowym pokoju, mam wrażenie uciekającego czasu.
Natomiast jest ta druga strona - oderwania od codzienności aby jutro wszystko opowiedzieć Jemu, Im...
No i pościel w hotelach pachnie tak inaczej...wiecznym wypraniem, bez konkretnego zapachu, niczyja i bezosobowa....
poniedziałek, 25 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz