wtorek, 18 sierpnia 2009

A zza okna..

wpada letnie światło, ale już w odcieniach września, miodowe z odcieniem zielonego jak bursztyn, przebija się przez liście drzew, wpada przez okno, zatrzymuje się na chwile parapecie i muska brzeg łóżka. Udaje mu się jeszcze mrugnąć do mnie oczko...

Leniwie, może za leniwie, nie jestem przyzwyczajona do takiej ilości wolnego czasu. Czasu, którym powinnam się cieszyć, ale nie potrafię. Nie wiem co z nim zrobić, przelatuje przez palce na durnych pozorowanych ruchach*.


A za oknem jeszcze szum tramwai, samochodów i pokrzykiwania dzieci. Jak słyszę jak wołają

trzyyy...dwaaa...jedeeeen...SZUKAM
Maaama, mama a pobujasz mnie jeszcze, jeszcze?!?!
No ale ja niee chce..nie chce...zostańmy jeszcze..

to przypomina mi się moje dzieciństwo i marzy inne, które będzie się dziać obok mnie i razem ze mną...wołając Mamaaa


* Zrobiłam pierwszy krok - dwa opasłe tomiska, literatury naukowo-zawodowej już nie kurzą się na półce. Przeczytałam pierwszych kilka stron, zanotowałam, pomyślałam i czuję, że może ten przymusowy urlop ma sens.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz