Pigułka antykoncepcyjna - szalenie wygodna i pomocna. Nie tylko można kochać się, uprawiać sex, bzykać kiedy się chce, można poprawić sobie cerę, wyrównać nastrój i wyregulować miesięczny cykl...
Doświadczyłam wszystkich tych dobrodziejstw i naprawdę było dobrze - tak swobodnie i bez zobowiązań..
Przestałam brać, ostatnie pudełko odłożyłam do szuflady 6 miesięcy temu (od czasu do czasu dokarmiam nim fiołka alpejskiego - rośnie i rozkwita). A dlaczego skoro było tak fajnie?
Przez cały czas brania czułam się jak robot - jak emocje moje to ich siła nie moja, myśli skrajne gorące bądź lodowate, w oczach łzy bez powodu, a na języku co ślina przyniesie. Wiem, że hormony mamy, że się zmieniają w ciągu lat, miesięcy a nawet dni, znam ich wpływ [uczyłam się ;)]...a jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że przez czas ich brania [a były świetnie dobrane] ktoś mnie podmienił na inny model...
poniedziałek, 17 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz