czwartek, 27 października 2011

Rok

Za chwile minie rok odkąd A postanowił pożegnać się z życiem. Minie rok rozmów prowadzonych w głowie, analiz zachowania, rok poszukiwań w internecie informacji o jego życiu sprzed decyzji.
Zakładam że nigdy nie dowiem się czym kierował się A, zapewne nie dowiem się co go do tego przywiodło, jak się czuł. Wyobraźnia nie ogarnia co musi czuć, w jakim stanie się znajdować człowiek, który nie chce, nie może, nie potrafi już żyć. Ogrom bólu, poczucie niepewności, straty, bezradności...ogrom nie do ogarnięcia.

Mija także rok odkąd zastanawiam się co mogłam zrobić. Czy mój kolejny telefon coś by zmienił? Do około ludzie mówią mi, że nie, że jeśli ktoś podejmuje taką decyzje to już wie. Inni tak mówią, ale ja nie jestem pewna. Te ostatnie rozmowy z nim były tak dziwne. Bliskie i strasznie dalekie. Nie poznałam człowieka po drugiej stronie słuchawki, w jego głosie było coś takiego, że się przestraszyłam i nie mogłam cieszyć, że odzywa się po tylu latach. A przecież tak bym się cieszyła gdybym usłyszała dawnego A.

Dwie ostatnie rozmowy z A od wcześniejszej dzieli 5 a może 6 lat. W tym czasie dużo o nim myślałam, był ważny, kiedyś najważniejszy, kiedyś moja bratnia dusza, człowiek, który kończył zdanie, które ja zaczynałam i na wzajem. Mogłam się z nim kłócić i śmiać, palić trawę i patrzeć w niebo. Między nami nic nie było, poza tą nitką porozumienia, która zdarza się raz na 100.

Wypatrywałam go w autobusach, tramwajach, wśród ludzi przechodzących obok, nigdy nie znalazłam. Dziwne, że szukałam a nigdy nie podniosłam słuchawki by do niego zadzwonić, nigdy.
Nie do końca pamiętam jak to się skończyło, w głowie kręci mi się wspomnienie, że jego telefon odebrała jego siostra i powiedziała, że A nie ma już telefonu. Poprosiłam by oddzwonił (a może nie poprosiłam) - więcej kontaktu nie było.

Co się działo z A?!?!! Ja zmieniałam swoje życie, a on?

Tak mi smutno i przykro, że nie zwoniłam, że zwlekałam i że wcześniej niż ja do Ciebie zadzwonił Twój Tata. Tak mi głupio, że powiedziałam "?Zadzwonię jak wrócę, umówimy się, a może pójdziemy na Festiwal Warszawski". Przepraszam.

Liczę, że tam gdzie jesteś masz spokój i ukojenie, że nie czujesz bólu, który musiałeś przecież czuć tu na dole.
Ksiądz mówił, niektórzy są zbyt delikatni....

A, przepraszam raz jeszcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz