wtorek, 27 października 2009

Słońce...

rano obudziło mnie słońce i mętlik w głowie. Dziwny stan świadomości. Pomieszanie ulgi i niepokoju...
Wstałam, zjadłam to co przywiozłam od rodziców z kromką chleba domowej roboty.

Powarczałam na ukochanego, wyprawiłam go do pracy, zaległam, wstałam i wzięłam się za porządki.
Zaczęłam od okna w kuchni - lubię myć okna, widzieć jak znika brud i znowu można patrzeć na świat wyraźnie...
Wymiotłam brud z zakamarków rzadko odwiedzanych, wyczyściłam i przetarłam szmatką kąty prawie niedostępne. Wytrzepałam kocyki, dywaniki i wycieraczki. Pościel wyniosłam na balkon by wywiało z niej złe sny i złe emocje i zrobiło miejsce na nowe. Aby się zasypiało nam z głową na świeżej i pachnącej poduszce i śniło inspirujące sny.

Teraz tylko odkurzyć, zmyć podłogę, wytrzeć kurze, zrobić obiad i wywietrzyć mieszkanie.

Rozpoczęłam proces wyrzucania złego i robienia miejsca na dobre.

Wczoraj podobno był najgorszy dzień w roku i ja się zgadzam! A dziś mam nadzieje, że będzie lepiej...ale na to lepiej należy zapracować!

Więc!

Dupa z kanapy, książka do ręki, pisać dokumenty, szukać klientów!!! Ruszać 4ry litery!!! Bo kto do cholery zrobi to za Ciebie (za mnie)...nikt!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz