Lubię moją pracę, lubię mój zawód, cenię wysoko to co robię, tylko dlaczego ostatnio nie mam siły. Dlaczego myśl o dniu na nogach z 4 do 12 osób, całodziennym mówieniu, słuchaniu i odpowiadaniu na pytania napawa mnie przerażeniem. Co się stało, skąd to zniechęcenie.
Gdzie się podziało to gilgoczące podniecenie, nerwówka i oczekiwanie na niewiadomą? Gdzie to "flow", które tak lubię.
Po głowie chodzi mi kilka pomysłów, natomiast wszystkie zrzucają winę na jakieś zewnątrz, a ja czuję gdzieś podskórnie, że by przestały demotywować mnie powody zewnętrzne, muszę się popatrzyć w siebie.
Tymczasem idę ogarnąć dom i siebie przed jutrzejszym wyjazdem.
wtorek, 13 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz