Nie mogę się ogarnąć i balansuję pomiędzy dwoma stanami...
Radością i błogością a rozdrażnieniem, złością i smutkiem...
Weekend, dobrzy ludzie i uśmiechnięte twarze - bliskość i miłość. A na drugim końcu wiadomości od najukochańszych,newsy z zagranicy, wichury i pozmiatane z ziemi domy, przemoc i obojętność wobec zwierząt, brak wpływu na technikę, która nawala w najmniej oczekiwanym momencie....czuję irracjonalny lęk, że to wszystko jest tak naprawdę gdzieś za rogiem.
Mam świadomość i wiem, że "inni mają jeszcze gorzej", że to turbulencje takie jak wszędzie, że to tylko silniejsze zawirowania i że lada dzień, może za kilka godzin odzyskam równowagę. Wiem to, natomiast w tej chwili chciałabym przed światem schować się w kokonie, odzyskać wiarę w to, że na świecie są dobrzy i mili ludzie, którzy nie życzą innym źle, szanują, są uważni na innych, podchodzą z delikatnością do ludzi i zwierząt...
poniedziałek, 25 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz